W sumie na ulicy od 17 lat, choć można powiedzieć, że moje życie jest cały czas związane z ulicą. Nawet gdy miałem naście lat i mieszkałem z rodzicami, to spędzałem czas na ulicy.
Więc wróćmy do dzieciństwa.
Nie było takie kolorowe jak dzieciństwo powinno wyglądać. Alkohol był zawsze: rodzice, znajomi i starsi koledzy. Po prostu pili i wydawało mi się to normalne. Ojciec, zawodowy żołnierz, w domu pędził alkohol i miał specyficzne metody wychowawcze. Dyscyplina była surowa, nie chcę wracać do tego nawet wspomnieniami.. Nie mogę powiedzieć, żebym wyniósł z domu dobry przykład. W pewnym momencie człowiek już sam nie wie co jest dobre, a co złe, kiedy od dziecka napatrzy się na różne sytuacje. Chociaż uciekałem w stronę sportu, to i tak zaczynałem popijać. A okazji było mnóstwo, bo jak wiadomo okazja zawsze się znajdzie: ognisko, impreza, urodziny… Kiedy upiłem się pierwszy raz? Nie pamiętam, to było tak dawno temu, że wydaje mi się, że od pierwszego kieliszka do dziś dzielą mnie wieki. Z czasem sport przestał mnie interesować, tak samo jak nauka. A na ulicy jak to na ulicy – pobicia, kradzieże, a później więzienie.
Wyjechałem z Polski w 2008 roku, już wtedy byłem na ulicy. Na początku były Niemcy później Holandia, Belgia i Francja, która miała być państwem tranzytowym w drodze do Hiszpanii. Po latach w Paryżu, borykając się z alkoholem i chodząc po różnych organizacjach udzielających pomoc, poznałem ludzi, którzy we mnie uwierzyli – chyba nawet bardziej niż ja sam w siebie. Siłę dała mi również wiara, którą odnalazłem po wielu, wielu latach.
Dziś jest już dużo lepiej, choć droga jeszcze przede mną długa. Póki co staram się unikać alkoholu, co jest naprawdę trudne, bo alkohol jest wszędzie wokół mnie, a ja jestem pijakiem, choć dziś nie piję. Chcę iść na odwyk, bo myślę, że to jest sposób na wyrwanie się z tego zaklętego kręgu, na naładowanie baterii do dalszej walki z nałogiem. Muszę diametralnie zmienić życie. A co później ? Na pewno nie chcę wrócić do poprzedniego życia. Chcę zacząć jakąkolwiek pracę, mieć własny kąt i żyć inaczej. Wiem, że jest to możliwe i że tak się da, choć nie jest to łatwe. Przeszkody na dalszej drodze będą na pewno, ale jakoś muszę im sprostać. Myślę, że przy pewnym wsparciu wszystko pójdzie OK!